czwartek, 15 sierpnia 2013

Co się sprawdziło lub nie sprawdziło na plaży część 2 : Bielenda bikini - krem ochronny do cery tłustej i mieszanej, Alterra Antyperspirant w kulce z balsamem z melisą lekarską i szałwią, Schearzkopf GlissKur ekspresowa odżywka hair repair ochrona koloru.

Dziś ostatnia część kosmetyków, które sprawdzałam na plaży.

1) Bielenda Bikini - ochrony krem do twarzy do cery tłustej i mieszanej z kwasem hialuronowym. SPF 30.

Jak na razie do tej pory używałam matującego ochronnego kremu z filtrem z Ivostinu i nie narzekałam. Kończył mi sie więc postanowiłam wypróbować coś innego, a w oko wpadł mi własnie krem z Bilenedy.Trochę byłam zła, bo do cery tłustej była tylko 30 a do suchej 50. Jednak po obejrzeniu składu wiedziałam, że moja cera tej wersji dla skóry suchej nie zniesie. Zastosowałam go i byłam w szoku - idealny mat na twarzy, która generalnie świeci się jak neon.A tu - żadnego świecenia tak jak po Iwostinie, wiec nie muszę matować się pudrem. Chroni bardzo dobrze przed słońcem, nie spiekłam się ani razu, a formuła kremu jest naprawdę lekka.
Ma tylko jeden mały minusik - trochę, ale to troszkę zapycha. Nie jest to co prawda spektakularne, ale pojawia się kilka zaskórników, które mi osobiście jakoś nie przeszkadzają. Zobaczymy co będzie jak skończę to opakowanie - czy będę szukać dalej czy zostanę przy Bielendzie.



2) Antyperspirant Alterra w kulce.

Pierwszy raz kupiłam antyperspirant z Alteryy i jestem bardzo zadowolona - działa praktycznie cały dzień, pachnie dla mnie fantastycznie i nie brudzi ubrań. Na pewno kupię go ponownie.




3) Odżywka ułatwiająca rozczesywanie GlissKur - ochrona koloru.

Co prawda, w ochronę koloru dzięki sprejom do włosów wierzę średnio, ale lepsza taka ochrona niż żadna. Miałam z tej serii odżywkę z olejkami i byłam w miarę zadowolona, ale ta odzywka to po prostu niewypał.

Mam skórę głowy skłonną do przetłuszczania więc staram się nie traktować jej bezpośrednio odżywką. Mimo to po myciu włosów, po 2 czy 3 godzinach były tłuste, a tego nie jestem w stanie wybaczyć. Zrobiłam drugie podejście - popsikałam tylko końcówki i to również wyszło nieciekawie - zrobiły się strąki, mimo że produktu użyłam bardzo mało. Ostatnie podejście to spsikanie końcówek włosów już  wysuszonych - wyszło jeszcze gorzej. Generalnie nie polecam. Wrócę do odżywek w spreju Loreala, bo GlissKur ma u mnie krechę.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz